sobota, 11 listopada 2017

"Od światła dziennego wolę światło nocne..." Strumienie myśli obmywające miejski bruk. Jasne plamy przed oczami. Co krok to krzyk i rozpacz? Wcale nie...Wręcz przeciwnie. Coraz głębszy oddech i poczucie odzyskiwania równowagi. Dużo czasu upłynęło zanim maleńką łopatką zaczęłam odgrzebywać swoje potrzeby. Ja.

piątek, 27 października 2017

Panie Bursa (nie mogę napisać Andrzeju...), "mam w dupie małe miasteczka". Prawda boli. Uwiera jak zbyt ciasny but. Dobranoc.

sobota, 26 sierpnia 2017

Zakamarki świadomości... "O człowieka coraz trudniej". Trzecią dobę wymiatam z siebie smutek. Wielką miotłą optymizmu tańczę po ziemi lepkiej od tchórzostwa, znieczulicy, zobojętnienia. Śmieci postaw utworzyły kopiec, który zabrudza przestrzeń. Jej znikoma część lśni skrawkami empatii, odpowiedzialności. Kilka twarzy w roli doskonałych sprzątaczy.
Odrywam się od ziemi. Nad dachami ludzkich myśli przywołuję samą siebie do porządku. Nie mam prawa nikogo oceniać. Wiem. Tyle tylko, że nie umiem uciec od obrazów z czwartku. Dobrze, że mam obok siebie Człowieka.
Rwane zdania, ucinane myśli. Chaos.

niedziela, 6 sierpnia 2017

Ha! To nic trudnego - wtopić się w drżącą emocjami masę i chłonąć. Mannamu "tysiące twarzy" znowu myślą przewodnią były... "To człowiek tworzy metamorfozy". Dwa dni "niebycia" w swojej społecznie uświęconej skórze sprawiły, że doznałam ukochanego rozdwojenia jaźni. Oczy, nogi, ręce, usta ludzi nieznanych, ale na swój sposób bliskich (dlaczego?) oblewały mnie, lecz nie osaczały! No, może poza jednym wyjątkiem. Gdy "Hey" zszedł ze sceny, ogarnęły mnie duszności. Zamarzyłam, by wzbić się w górę i poszybować do mazdowozu...Dojmujący brak miejsca i tlenu doprowadził moje ciało do paniki, na chwilę...Później spacer po śmieciach, błocie, emocjach, muzyce ukołysał zmysły.
Kolejne zawieszenie - dodaj do ulubionych - sen na mazdowych fotelach wśród tysięcy innych aut. Pod powiekami spokój...Słońce jako niemy świadek. Ach!
Lukier spływa. Pora na równowagę.Smród, smród wszędzie. Zwielokrotniona fizjologia nie jest cudowna, o, nie...
Dwa młode ciała...samotne, bez wpływu na rzeczywistość. Smutek, strach o człowieka. Przecież ona i on nie przyjechali tu sami. Co się dzieje z naszymi relacjami?
Wreszcie słony ślad na policzku, moje wewnętrzne rozliczenia. Spowiedź do dźwięków i słów. Pierwotna potrzeba zjednoczenia w rytm muzyki. Uwielbiam.
Przystanek Woodstock 2017.

piątek, 28 lipca 2017



Zwiewna koszula młodości
Powoli opada z pajęczyny
Mojego ciała
Wyobcowana we własnej
skórze
szukam koronkowych
chwil z przeszłości
Opuszkami palców
Wędruję po strukturze,
Która, nim zegar zwariował,
Układała się miękko w alabastrowy garnitur.



Tyk, tyk, tyk... Przełomy. Kryzysy i uparte podnoszenie głowy. Naiwnie sądziłam, że nie poddam się banalnym rozliczeniom, a jednak...



Nie utrzymam.
Wyłażą.
Nie słuchają.
Ciasne obręcze
świadomości
kruszeją.
Kapitulacja bywa
honorowym rozwiązaniem.
Niech zaleją byt.
Pozlepiają rzeczywistość.
Myśli.
.. 




niedziela, 16 lipca 2017

Inna rzeczywistość! Cykady, rozmyty żarem krajobraz i zupełny brak przymusu. Ukochane zawieszenie. Chodzę, patrzę, myślę. Oddzielam chłam (budki z pamiątkami, wybłyszczone przestrzenie dla turystów...) od piękna (staruszek troskliwie podlewający swoje rośliny, pachnące słońcem pomidory, babcia częstująca trunkami...). W tym wszystkim my. Tacy różni i tak bardzo podobni. Słona woda na skórze jako przysmak- to dopiero niespodzianka.
Jest też tęsknota za młodością, pięknem, jędrnością. Ach!

niedziela, 9 lipca 2017

Poukładane ą, ę. Drażni i uwiera, a jednocześnie jest tak pożądane. Poczucie bezpieczeństwa i nuda.
Moje pacynki zagrały sztukę życia. Gdy serce wyło, na twarzy kwitł uśmiech. Dałabym sobie Oscara, a co?
Dlatego właśnie nie akceptuję dorosłości, uczy dulszczyzny. A może to kwestia braku odwagi? Same znaki zapytania...
Szkarłat zza zieleni uśpi na chwilę ubrudzone mrokiem myśli.

czwartek, 22 czerwca 2017

Czerwień na paznokciach. Banał, aż uwiera. Przecież tak naprawdę nie ma żadnego znaczenia. To jakiś kod. Niezbyt mądry. Uległam iluzji. Idę drogą, która wiedzie do podważenia wszystkiego, co mnie otacza. Wiem. Z drugiej jednak strony trzeba jakoś żyć w tym umownym świecie. Jutro obudzi mnie świergot ptaków.

środa, 21 czerwca 2017

Odnaleźć w sobie ciszę, przytulić się do niej i trwać. Nie ulegać złym emocjom, nerwom mówić nie. Przepis na przetrwanie chaosu, przeczekanie ludzkich namiętności, niewpędzanie się w spiralę zawiści i dziecinnej rywalizacji.
A teraz optymistycznie. Ludzie są piękni, umieją troszczyć się o uczucia innych, dbają o formę, rezygnują z siebie, by pomagać. Ujmujące.
Tubuś, Kaimek i Jagoda - nasz kosmos.

poniedziałek, 19 czerwca 2017

"A Ziemia toczy, toczy swój garb uroczy..." Z nami czy bez nas. Nieistotne. Ziarenka piasku na plaży przywitały mojego syna. Radosne młode twarze przypomniały mi o potrzebie smakowania chwil. Widok rozpromienionej dumą buźki Kamila (auto!) jest sygnałem intensywnego rozstawania się z dzieciństwem przez moje drugie dziecko. Opętańcze wirowanie czasu.
A tymczasem w pracy mnóstwo niepotrzebnych spięć, nieważnych spraw, które jutro przestaną mieć znaczenie.
Nadal kusi mnie łąka czerwonych kleksów. Mam ochotę zatrzymać samochód i zatopić się w tę przydrożną makowość. Łojojoj! Co ludzie powiedzą?! Ach, fajerwerki wyobraźni. Wiem, że poczuję żal, gdy płatki opadną na ziemię, wiem, że zrodzi się we mnie frustracja z powodu mieszczańskiej dezercji. Do dzieła?

sobota, 17 czerwca 2017

A gdyby tak zacząć od początku...Złapać cugle i pędzić nieprzytomnie. Byłoby lepiej? Niepotrzebnie zadane pytanie. Można snuć wizje, owszem, ale "nic dwa razy się nie zdarza". Pani Wisławo, ubrała pani w słowa oczywistość. Ta nasza wyjątkowość jest tak uwierająco banalna. Trochę biologii, trochę psychologii, na okrasę literatura, o, teraz jeszcze media, czyli nic, i wychodzi człowiek. Kukiełka nabzdyczona, dumna, ale tak naprawdę zagubiona. Każdy z nas ma poczucie swojej marności... Nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej.

środa, 14 czerwca 2017

Szumy, zlepy, ciągi... Gnana tęsknotą za młodością opadłam na krzesło w sali spowitej szarością. Wywód jestemu torpedował świadomość. Wspólnota przeżyć? Nie! Raczej naturalna wymiana pokoleń. Przychodzą młodzi z nieskalaną wrażliwością, wolni od schematów, nieuwikłani w zakłamaną dorosłość, i grają na emocjach jak wirtuozi. Zawstydzona świeżością i obezwładniona szczerością śledziłam każdy ruch. Wielka sztuka bywa cichutka. Dodaj do ulubionych.

niedziela, 21 maja 2017

Prostokąty żółtej woni przeplatane ciężką od wody zielenią kadr po kadrze zakotwiczyły w mojej głowie. Drżące gorącem powietrze nie było sprzymierzeńcem, ale też, z drugiej strony nadawało rytm. Potęga tkwi w pokonywaniu słabości. Ramię w ramię, koło w koło. Cisza ukochana, bez hałasu zbędnych słów. 100 km oczyszczania myśli.

czwartek, 18 maja 2017

Odurzona majem zadzieram głowę ku słońcu. Odzyskuję siebie. Myśli wirują w godowym tańcu. Przestrzeń składa mi w darze spokój, wprowadza harmonię. Łapię te dobra zachłannie i bez porządku. Garściami wrzucam do wnętrza. Zbudowałam dzięki temu Renatę - piramidę. Ha!
Ludzie są fascynujący. Wywołują lawiny emocji. Gąszcz, który tak naprawdę skrywa w sobie tęsknotę za dobrem. Zwyczajnym, nudnym dobrem. Pięknym dobrem. Droga do niego wiedzie przez zranienie, cierpnienie, czasem odrzucenie. Warto ją jednak przebyć...Warto też słuchać, nie można lekceważyć żadnego odruchu szczerości, nawet tego, który tworzy w sercu zadrę.
"Nieprawda, że
Żywot rycerza kresu dobiegł
Że nie brzmi w noc
Wdzięczną canzoną jego głos
Nieprawda, bo
On może odżyć we mnie, w tobie
By wyzwać los
Uczciwość za uczciwość..."
Hm, tekst piosenki Bajora odczarowany...

sobota, 29 kwietnia 2017

"A miało być tak pięknie..." Koncert niczym odrabianie pańszczyzny. Farba na włosach przyćmiła wszystko. "Nagle coś, drobiażdżek wręcz na manowce wywiódł mnie". Dołożyłam do tego fałsz reakcji i wyszedł klops. Jedyne co mnie zachwyciło to...młodość. Niezmiennie. Pot na rozgrzanych emocjami twarzach, uwielbienie w oczach. Ach, dojrzałość jest okrutna. To ona kazała mi dzisiaj dostrzec rozdźwięk między deklaracjami wokalisty a jego zachowaniem.

piątek, 28 kwietnia 2017

Nasiąknięte deszczem myśli. Skojarzenia ciężkie od podejrzeń. Rozpaczliwie wzbraniam się przed przypisywaniem ludziom złych intencji. Nie chcę w swoim życiu błota plotek, nie chcę, by szlam gościł pod moim dachem. Od kilku dni obserwuję nieudolną maskaradę, kiepską grę znajomych. Swoiste przygotowywanie sobie gruntu. Miałkie. Byłoby to może i zabawne, gdyby nie fakt, że obraża się moją inteligencję. Nigdy nie mówiłam ludziom prosto z mostu, co o nich myślę. Zawsze staram się dbać o uczucia innych. I wiele na tym tracę, gdyż jestem traktowana jak pierwsza naiwna. Hmm...ale też wiele zyskuję, ponieważ mogę obserwować, obserwować, obserwować...

sobota, 22 kwietnia 2017

A! Banał w małym mieście pozwala na odprężenie. Cienie z szafy są groteskowe i zarazem niebezpieczne. Smutne obrazki. Ty chcesz luzu, oni odwetu lub potwierdzenia. Po co? Muzyka ... Wystarczy. Papara miała ryja jak kopara. Wiem, że nieakuratne, ale zarazem takie cudowne. Klejnot pamięci. Naprawdę udany dzień. Dzieci, rower, las, znajomi, muzyka. Sedno życia...

czwartek, 13 kwietnia 2017

Szum...Dygot. Dreszcz. Uwalnianie się, odpychanie zła. Koła na asfalcie zgniatają parszywe myśli. Robaczywki precz. Pęd ku wyzwoleniu. Dlaczego tak późno, dlaczego?

niedziela, 9 kwietnia 2017

Taki obraz - zsuwam się na pajęczej nici w blasku wiosennego słońca, delikatnie badam opuszkami palców przestrzeń wokół. Jest miękka niczym mech. Fajerwerki wyobraźni. Ach!

poniedziałek, 20 marca 2017

Pod powiekami kolorowy dywanik tkany tęsknotami. Dogonić myśl, wyszarpać dla siebie chwilę. Odsunąć matkę, żonę,koleżankę, przyjaciółkę, nauczycielkę...Zbliżyć się do Renaty, obejrzeć jej twarz bez życiowych masek, wbić się w zawinięte w kokon codzienności refleksje o sensie...Nic z tego, natrętne: "Jesteśmy funkcją innych ludzi" szyderczo szczerzy zęby. O ile łatwiej byłoby nie analizować, nie roztrząsać, nie czuć...
W piątkowe popołudnie u mojej Wariatki zaglądałam w oczy nadziei. Wiem, że da radę, wiem, że przezwycięży ten potworny lęk, zdusi dziada, by przytulać się do traw gdzieś tam na raczo, by wdychać emocje swoich najbliższych. Wiem, że tak będzie.
Wczoraj migały mi przed oczami tysiące domów. W każdym z nich tkwili aktorzy, a może kukiełki albo marionetki. Sama nie wiem. Leniwe niedzielne popołudnie z książką na kolanach w rozkołysanym aucie. Lubię to!
Aha, czekam na kudłacza, czworonożnego druha, który w dzieciństwie nauczył mnie lojalności i ...delikatności. Być może zamieszka z nami zwierzę😜

wtorek, 7 marca 2017

"Nie skostnieć, ale nie sflaczeć, trwać na posterunku, ale nie stać w miejscu, być giętkim, ale nieugiętym, być lwem czy orłem, lecz nie zwierzęciem, nie być jednostronnym, ale nie mieć dwóch twarzy, trudna rzecz!"
O, tak, panie Jerzy, to bardzo trudna rzecz. Wyciągam z szuflady pamięci te słowa, które mają w sobie moc sklejania rozklekotanej duszy. Kryzys wiary w człowieka dopada niespodziewanie...Na niebie niemalże wiosenne słońce, a głowie chmura nabrzmiała od żalu. Jad wstrzykiwany maluchom zatruje im życie. Jak to wytłumaczyć zapiekłym dorosłym? Jak przemówić, by zrozumieli, że drapieżne roztrząsanie nie ma nic wspólnego z troską?
Pani Ireno S., jakże ja Pani zazdroszczę tej niezachwianej wiary w piękno człowieka! Nie ma wokół mnie krwi, mordu, a ja się chyboczę z tymi, pożal się Boże, wartościami.

sobota, 4 marca 2017

Instynkt. Po prostu. Zwierzęcy pierwiastek jako zguba/ocalenie psychiki. Wybierz prawidłową odpowiedź. Oczywista jest tylko śmierć... Gdyby tak spróbować spisać pewniki, lista zamknęłaby się na pierwszej linijce. Cała reszta to złudne projekcje. Od dzieciństwa towarzyszy mi przeświadczenie, że podejmujemy pozorne...działania, kroki, by wypełnić czas, lukę stworzoną w dniu narodzin. Jak już kiedyś napisałam - tańczymy pod dyktando.

czwartek, 2 marca 2017

"Zachodnie Wybrzeże", hmm, sobotnie trzepotanie myśli. Dwie godziny roztrząsania intencji. A to przecież zupełnie nie tak! Tekst, gra, scenografia albo przemawiają, albo nie...Tekst nie zapadł w pamięci, gra aktorska wybiórczo, scenografia  - cudo! Asceza skał jako tło dla gęstwiny uczuć i reakcji. Trzy tygodnie temu w Radomiu na "Ślubie" Gombrowicza siedziałam przyspawana do krzesła. Chłonęłam każde zdanie, układałam je w sobie. Wszystko było spójne! W Kielcach sztuka mi się rozjechała, nie pomogła prowokacyjna golizna. Za duża jestem na tanie chwyty.

poniedziałek, 27 lutego 2017

Słowa, nieudolne, niewystarczające, pozbawione głębi. Bezradność wobec cierpienia. Głucha cisza za ścianą. Niby taka, jak zawsze, a jednak bardziej bolesna. Krzyk rozpaczy wwiercający się w świadomość. 
Wzorowo przyswoiłam sztukę niezauważania, ba, obojętności na cudzy ból. Wytrenowałam umysł, by nie tracić spokoju ducha. Dziś jednak nie sprawdziły się żadne techniki.