czwartek, 2 marca 2017

"Zachodnie Wybrzeże", hmm, sobotnie trzepotanie myśli. Dwie godziny roztrząsania intencji. A to przecież zupełnie nie tak! Tekst, gra, scenografia albo przemawiają, albo nie...Tekst nie zapadł w pamięci, gra aktorska wybiórczo, scenografia  - cudo! Asceza skał jako tło dla gęstwiny uczuć i reakcji. Trzy tygodnie temu w Radomiu na "Ślubie" Gombrowicza siedziałam przyspawana do krzesła. Chłonęłam każde zdanie, układałam je w sobie. Wszystko było spójne! W Kielcach sztuka mi się rozjechała, nie pomogła prowokacyjna golizna. Za duża jestem na tanie chwyty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz