Pogrzebałam słowo
Wepchnęłam w myśl
Szamocze się
I drży
Nie ma nadziei
Na zmartwychwstanie
Zarezerwowano
Pogrzebałam słowo
Wepchnęłam w myśl
Szamocze się
I drży
Nie ma nadziei
Na zmartwychwstanie
Zarezerwowano
Ostatnie weekendy wirowały w głowie. Spotkanie z dziećmi we Wrocławiu to piękny czas. Zwyczajne rozmowy, wymiana spojrzeń, żarty. Wszystko takie swojskie, bliskość jest wspaniała.
Potem wzrok wbity w obrazy. Zwielokrotniony ból istnienia, fobie… Poczucie, że niektóre z tych dzieł zostały wyrwane, wprost wyszarpane ze mnie. Przygarbiona sylwetka pod złowrogo zwisającym pajęczynowym niebem. Pełzający, zdeformowany, zagubiony człowiek. Zalepione oczy… To moje stany, gdyby przyszło mi namalować uczucia, byłyby to obrazy łudząco podobne to tych, które stworzył Beksiński (pod warunkiem, oczywiście, że zostałabym obdarzona talentem). To dziwne uczucie, tak stać naprzeciwko obrazu i widzieć na nim siebie, aż do bólu. Bardzo ważne jest to, że sam artysta nie silił się na tłumaczenie swoich intencji. Zero picu, pustego, podszytego egzaltacją komentarza. Tak lubię! Stąd artyzm.
Powroty są naznaczone nadzieją. Nadzieją na przeżycie kolejnych wzruszeń. Każdy wyjazd w Bieszczady przynosi inne emocje. Ten, który trwa, jest jednym z najpiękniejszych . Za głowami szemrze nam potok, nad nami niczym ekoludziki wnoszą się drzewa.
Córka. Uważne spojrzenie, niewymuszony humor i wytrwałość w przemierzaniu przestrzeni. Desperackie próby ucieczki przed miejskim zgiełkiem. Zachwyt i poczucie osaczenia, taniec na linie emocji. Tak dobrze jest przypatrywać się dziecięcej ciekawości świata, tak dobrze jest tulić do siebie cieplutkie, ufne ciało i słuchać poważnie zadawanych pytań…
Ranking:
1. Jagi komentarz w samolocie🫣
2. Spacery i opowieści o nocnym „zwiedzaniu” Rzymu😉
3. Giuseppe wyjadający słodkości🤣
4. Edyty sen w autobusie - na popielniczkę🤣
4. Podróż windą dla krasnali🥰
5. Smakowanie nowości🦑
6. Rzym i Florencja jako … dodatek🤪
Czy jeśli nie napiszę, zapomnę? Zapomnę o błogim spokoju, o radości, o rozgryzaniu każdej z chwil? Chyba tak. Wystukam więc komentarz, a raczej opis. Długa podróż brzydką szwedką zakończyła się na polu namiotowym pośród niczego. Obok dwa samochody z ludźmi, których kocham. Potem wędrowanie, współbycie. Muzyka wokół. Podglądanie potrzeb, wprowadzanie Jagi w świat, w którym króluje różnorodność. Pokonywanie oporów - fizjologia - brrr🤭Na koniec wyczekany przez małą fankę koncert. Poczucie bliskości.