poniedziałek, 20 marca 2017

Pod powiekami kolorowy dywanik tkany tęsknotami. Dogonić myśl, wyszarpać dla siebie chwilę. Odsunąć matkę, żonę,koleżankę, przyjaciółkę, nauczycielkę...Zbliżyć się do Renaty, obejrzeć jej twarz bez życiowych masek, wbić się w zawinięte w kokon codzienności refleksje o sensie...Nic z tego, natrętne: "Jesteśmy funkcją innych ludzi" szyderczo szczerzy zęby. O ile łatwiej byłoby nie analizować, nie roztrząsać, nie czuć...
W piątkowe popołudnie u mojej Wariatki zaglądałam w oczy nadziei. Wiem, że da radę, wiem, że przezwycięży ten potworny lęk, zdusi dziada, by przytulać się do traw gdzieś tam na raczo, by wdychać emocje swoich najbliższych. Wiem, że tak będzie.
Wczoraj migały mi przed oczami tysiące domów. W każdym z nich tkwili aktorzy, a może kukiełki albo marionetki. Sama nie wiem. Leniwe niedzielne popołudnie z książką na kolanach w rozkołysanym aucie. Lubię to!
Aha, czekam na kudłacza, czworonożnego druha, który w dzieciństwie nauczył mnie lojalności i ...delikatności. Być może zamieszka z nami zwierzę😜

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz