sobota, 30 maja 2015

Gdy bracia wykazują się inwencją, świat nabiera kolorów.
A tak z innej beczki...
Od kilkunastu dni chodzi mi po głowie myśl, by napisać o niecodziennym znalezisku, oczywiście, dla mnie niecodziennym. Na strychu u rodziców natknęłam się na maleńki zegarek mamy, zwyczajny, na plecionym paseczku. Ożyły wspomnienia. Ręka przygotowująca obiad (śniadań nie pamiętam), ręka trzymająca moją rękę, I pytanie, co zapamiętają moje dzieci? Jaki szczegół, jaki przedmiot? Może zapach? 
Wczoraj skończyłam czytać kolejny kryminał. Ucieszyłam się, bo muszę odpocząć od Miłoszewskiego. Zaczęłam podążać za jego wyobrażeniami o świecie, łapałam się na tym, że wiem, co chce napisać w kolejnym rozdziale. Podobnie było z J. Bator. Po trzeciej książce doszłam do wniosku, że pora od siebie odpocząć (jak w niby nowoczesnych związkach). Tak, rozstania bywają pożyteczne. Szukam kolejnej odskoczni, może mi coś podpowiecie?

piątek, 22 maja 2015

Nałóg, potrzeba przyniesienia sobie ulgi poprzez krzyżowanie słów. Noce utkane z makatek. Złote myśli, te zasłyszane, przeczytane, wymyślone szukają dla siebie wygodnej przystani. Niektóre odrzucam, inne odkrywam na nowo. Nie mogę uwierzyć w to, że zaszła we mnie tak duża zmiana. Złoszczę się, gdy ludzie próbują swoje poczynania tłumaczyć religią. Fałsz postaw, wykluczające się zachowania przerażają. Skąd w nas tyle sprzeczności? Przestałam praktykować,bo nie odnajduję się we wspólnocie, nie przyjmuję prawd objawianych przez złotoustych. Tęsknię za czasami, kiedy przed snem czytałam Pismo. Dawne dzieje. Ważna księga, ale tyle w niej okrucieństwa. Ociekający krwią ST nie nastraja do duchowych wędrówek, wręcz przeciwnie. Tak wiele zła wyrządzono z imieniem Boga na ustach, co gorsza, ten proceder trwa nadal. Nigdy nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że przemocą można coś zdziałać. Brzydzę się zamachami na wolność człowieka, dlatego czasami tak bardzo uwiera mnie szkoła. Nie ma nic cenniejszego niż możliwość stanowienia o sobie. Bycie prawym, mądrym, dobrym człowiekiem nie jest równoznaczne z byciem chrześcijaninem. Absolutu dotykajmy opuszkami palców, nie wkładajmy w niego łap, by dotknąć i udowodnić, że moja racja jest bardziej "mojsza" niż "twojsza".

35+

Czy to możliwe? Kiedy? Stateczna pani z trojgiem dzieci, mężem i ...No, właśnie, co po i? To "i" jest niebezpieczne, takie otwarte, a zarazem wymagające postawienia po sobie kropki. "I" powinno zostać niewypowiedziane. 35+ to nie czas na podsumowania. Kłębią się myśli, wirują emocje, tyle tego każdego dnia, że aż niemożliwym staje się próba zapisania. Dlatego milczę po wielokroć.

wtorek, 12 maja 2015


Pospacerowe refleksje, skąpana w słońcu wiosna odurza bzem;-) 



Z tą płytą wiąże się piękne wspomnienie. Koncert w Lisiej Górze (ojczyźnie Jana Rybowicza). Ładnych parę lat temu wyruszyliśmy motocyklem na spotkanie z poezją śpiewaną. Bywają takie okresy w moim życiu, kiedy mnie ona irytuje, ale wtedy często jej słuchałam. SDM i Bajor panoszyli się w "trampeczku.

poniedziałek, 11 maja 2015

Nie ma mnie w sieci, smakuję życie na bieżąco. Dni, godziny, minuty uciekają jak oszalałe. Na nic planowanie, na nic obietnice, że od jutra poukładam sobie rzeczywistość... Niekiedy dopadają mnie chwile zwątpienia, niekiedy euforia. Ot, zwyczajne bytowanie. Ostatnio częściej niż zwykle myślę o Chińczykach na polach ryżowych (siostro, od najmłodszych lat lubiłaś szyfry - Twoje "czytanie książek" miało odprężającą moc i pachniało dymem). A przecież nie jest tak, że cierpię. Po prostu zapominam, zapominam o tym, co najważniejsze. Poza tym męczy mnie schemat, choć z drugiej strony daje mi on poczucie bezpieczeństwa. Kolejny dysonans.
Wiele okienek wypełniło się w komiksie mojego życia. Był rozdział poświęcony wdychaniu świeżego powietrza w Suścu. Namiastka młodości przygnieciona obowiązkami związanymi z opieką nad Jagódką (chłopcy stali się niezależnymi kotami - wydeptują swoje ścieżki). Dobrze jest, gdy od czasu do czasu popatrzymy na nieznane nam twarze, posłuchamy potrzeb i opowieści tych, z którymi na chwilę zetknął nas los. Kojąca moc natury (phi, ale banał), roztoczański krajobraz tak bliski wioskowej dziewczynce pieścił moje zmysły, wywoływał wspomnienia. Wąwóz, który mógłby być tym wąwozem, w którym zjeżdżałam na sankach albo spacerowałam pod rękę z Olą (gdzie ona jest? co robi? jest szczęśliwa?), sprawił, że poziom adrenaliny wzrastał.Chwilowo, bez przesady!

Miłość od pierwszego wejrzenia


Kolejny rozdział komiksu mógłby nosić tytuł "Urodziny Kamilka". Zabawne jak wiele zachodu trzeba, żeby nie przegapić emocji dziecka. Wzruszałam się nieprzytomnie, gdy stawały mi w pamięci obrazy sprzed lat. Mały, rozważny, ostrożny człowieczek z radością odkrywał kolejne aspekty życia - biegał do przedszkolnej kuchni, żeby pomóc paniom kucharkom, płacił za nas rachunki, w każdym urzędzie lądował po drugiej stronie biurka, by obserwować poczynania urzędników, walczył o podwyżkę dla kochanej Halinki, zapominał, czy pił "tatao". Można by wymieniać i wymieniać. Opakowałam te wspomnienia w piękny, kunsztownie zdobiony papier i umieściłam w jednej               z szufladek mózgu.
Trzeci rozdział to "Kubuś na ekranie". Którejś nocy oglądaliśmy z Jackiem reportaż o ciężko chorym maluchu. Pierwszy kadr była jak uderzenie pioruna. Prezentowany chłopiec to wypisz wymaluj Kuba sprzed kilku lat. Skacząca piłeczka wyrzucająca z siebie mnóstwo słów, starannie dobranych, "poważnych", a zarazem tak rozbrajająco pociesznych. Mój nastolatek pożarł małego Kubusia - bardzo mało mówi, odpowiada monosylabami. Jeśli już buduje pełne zdania - dotyczą one motocykla i są adresowane do Jacka:-))).
Czwarty rozdział "Dziewczyńskie przedpołudnia", czyli ja, Jagoda i Edyta. Zdjęcie, komentarz, zdjęcie, komentarz. Całkiem przyjemne uzależnienie. Wymieniamy się uwagami, warczymy na siebie, śmiejemy się. Lubię to.