czwartek, 22 czerwca 2017

Czerwień na paznokciach. Banał, aż uwiera. Przecież tak naprawdę nie ma żadnego znaczenia. To jakiś kod. Niezbyt mądry. Uległam iluzji. Idę drogą, która wiedzie do podważenia wszystkiego, co mnie otacza. Wiem. Z drugiej jednak strony trzeba jakoś żyć w tym umownym świecie. Jutro obudzi mnie świergot ptaków.

środa, 21 czerwca 2017

Odnaleźć w sobie ciszę, przytulić się do niej i trwać. Nie ulegać złym emocjom, nerwom mówić nie. Przepis na przetrwanie chaosu, przeczekanie ludzkich namiętności, niewpędzanie się w spiralę zawiści i dziecinnej rywalizacji.
A teraz optymistycznie. Ludzie są piękni, umieją troszczyć się o uczucia innych, dbają o formę, rezygnują z siebie, by pomagać. Ujmujące.
Tubuś, Kaimek i Jagoda - nasz kosmos.

poniedziałek, 19 czerwca 2017

"A Ziemia toczy, toczy swój garb uroczy..." Z nami czy bez nas. Nieistotne. Ziarenka piasku na plaży przywitały mojego syna. Radosne młode twarze przypomniały mi o potrzebie smakowania chwil. Widok rozpromienionej dumą buźki Kamila (auto!) jest sygnałem intensywnego rozstawania się z dzieciństwem przez moje drugie dziecko. Opętańcze wirowanie czasu.
A tymczasem w pracy mnóstwo niepotrzebnych spięć, nieważnych spraw, które jutro przestaną mieć znaczenie.
Nadal kusi mnie łąka czerwonych kleksów. Mam ochotę zatrzymać samochód i zatopić się w tę przydrożną makowość. Łojojoj! Co ludzie powiedzą?! Ach, fajerwerki wyobraźni. Wiem, że poczuję żal, gdy płatki opadną na ziemię, wiem, że zrodzi się we mnie frustracja z powodu mieszczańskiej dezercji. Do dzieła?

sobota, 17 czerwca 2017

A gdyby tak zacząć od początku...Złapać cugle i pędzić nieprzytomnie. Byłoby lepiej? Niepotrzebnie zadane pytanie. Można snuć wizje, owszem, ale "nic dwa razy się nie zdarza". Pani Wisławo, ubrała pani w słowa oczywistość. Ta nasza wyjątkowość jest tak uwierająco banalna. Trochę biologii, trochę psychologii, na okrasę literatura, o, teraz jeszcze media, czyli nic, i wychodzi człowiek. Kukiełka nabzdyczona, dumna, ale tak naprawdę zagubiona. Każdy z nas ma poczucie swojej marności... Nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej.

środa, 14 czerwca 2017

Szumy, zlepy, ciągi... Gnana tęsknotą za młodością opadłam na krzesło w sali spowitej szarością. Wywód jestemu torpedował świadomość. Wspólnota przeżyć? Nie! Raczej naturalna wymiana pokoleń. Przychodzą młodzi z nieskalaną wrażliwością, wolni od schematów, nieuwikłani w zakłamaną dorosłość, i grają na emocjach jak wirtuozi. Zawstydzona świeżością i obezwładniona szczerością śledziłam każdy ruch. Wielka sztuka bywa cichutka. Dodaj do ulubionych.