sobota, 14 lutego 2015

Niesamowite! Od samego rana trwała we mnie walka materializmu z duchowością. Miotałam się nieprzytomnie, przygotowując przyjęcie urodzinowe dla Kubusia (oberwało się przy tym moim synom, niestety) i jednocześnie kontemplowałam rzeczywistość. Trudne do pogodzenia, a jednak. Na szczęście udało mi się uniknąć ogłupienia spod znaku Walentynek . Skąd w ludziach potrzeba pustych gestów, plastikowych serc, wymuszanych bukietów, obowiązkowych "romantycznych" kolacji? Głód emocji? A może po prostu brak zdrowego rozsądku, niemożność samodzielnego myślenia? Bezkrytyczne chwytanie wszystkiego, co podtyka rynek, z całą pewnością należy łączyć ze swego rodzaju deficytem. Z drugiej jednak strony inwazja czerwieni i serc może być dla wielu ludzi pretekstem do zbudowania czegoś pięknego (choć chyba w to nie wierzę). Nic to, przeszło. Jutro będzie nowy dzień. 15 lutego, niedziela.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz