czwartek, 5 marca 2015

Podglądam ludzi! Taki  sport. Mam na to czas, więc patrzę, patrzę, patrzę (brakuje mi jedynie poduszeczki na parapecie). Konwencjonalna rozmowa młodej kobiety ze staruszką siedzącą na przystanku nie napawa optymizmem - jak na konwencjonalną rozmowę przystało. Marudzenie, narzekanie, utyskiwanie. Za to już w cukierni - tak, tak uległam pokusie, weszłam po rurki z kremem - miła dziewczyna z niewymuszonym uśmiechem podała mi źródło rozpusty. Nie wiem, co mi bardziej smakowało wypieki czy sposób podania. Wiele zależy od nastawienia.
Poranek z mamą...Dużo dobrych uczuć. Przedstawicielki trzech pokoleń pod jednym dachem (towarzyszyła nam Jagódka) . Każda z nas obraca się w innej rzeczywistości, ale tak naprawdę jesteśmy do siebie bardzo podobne. Coraz bardziej doceniam uczucia łączące mnie z rozmaitymi ludźmi. Siwe włosy mamy są naturalnym sygnałem, że trzeba celebrować wspólnie spędzone chwile. Gdy chodziłam do pracy, zupełnie się nad tym nie zastanawiałam. Wiele czynności wykonywałam mechanicznie, niczym maszyna zaprogramowana do zaliczania kolejnych dni. Tak, oddycham zdecydowanie innym powietrzem, wyciszyłam się, uporządkowałam wartości, zrewidowałam potrzeby, oddzielając rzeczywiste od wyimaginowanych. Często sobie myślę, że moja córeczka pojawiła się po to, abym przejrzała na oczy i nauczyła się (na nowo) doceniać wszystko, co przyniósł mi los. A dał niesamowicie wiele. Łatwo jest przestać zauważać dobro, przyzwyczajamy się do niego, traktujemy jak coś oczywistego, coś, co się nam należy. Carpe diem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz