środa, 8 czerwca 2016

A po powrocie do domu ośmioro błękitnych oczu przywróciło mi równowagę. Zanurzyłam palce w śniadych łydkach córci, gęstych czuprynach chłopców i odzyskałam spokój. Moc dotyku. Balkonowe wariacje KN tchnęły we mnie optymizm, mimo że nie miałam siły skomentować (wstręt do liter po całym dniu obcowania z nimi może być niejako naturalny). A! I jeszcze jedno - na rozgrzanej słońcem ulicy spotkałam rudą Anię, która stała się kobietą! Padłyśmy sobie w ramiona i nie było w tym geście sztuczności. Niektórzy ludzie sprawiają, że świat staje się piękny, radosny i przyjazny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz