Od rana spokój, pewność, że tak jest dobrze. Leniwie płynące minuty, zapach obiadu, twarze dzieci i Jacka. Można aż tak bardzo nie chcieć niczego więcej? Można. Ta błogość, brak nerwowego oczekiwania na coś innego, niewyglądanie fajerwerków. Smakowanie, rozgryzanie, wysysanie chwil. Zielone szepty zadomowione w szufladkach wspomnień. Cudaczny nibytort, najsmaczniejsze pod słońcem sushi, którego nie spróbowałam, a które pachniało miłością już od kilku dni, klocki jako przedłużenie dzieciństwa. 21. urodziny Kamila, Kamilka, Milusia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz