niedziela, 26 maja 2024

Myśl ubrana w kształt

 Przedsmakiem przygody było pakowanie: koc, pudełka z owocami, parasole. Około pięćdziesięciu kilometrów od domu spotkało nas spełnienie. Wysiadłyśmy z Jagą na podwórku pachnącym kształtem. Zaciekawione weszłyśmy do dziwacznego budynku, niespiesznie wodziłyśmy wzrokiem po przestrzeni, w której nie wszytko nam się podobało.



Kolejną wspomnieniową migawką jest widok Jagi pochylonej nad masą, z której powoli rodził się pies. Skupienie, dobieranie proporcji… żeby nie sterczeć jej nad głową, weszłam w gęstwinę lasu. Lasu skrywającego ciekawostki, myśli, wizje, a pewnie i gorycz ludzi, którzy zamiast słów używają rozmaitych tworzyw. Zazdrość, zachwyt, zdziwienie… Ja nie potrafię, a tak bardzo bym chciała. Mam ręce stworzone do destrukcji, nic nie potrafię nimi wyczarować. 



Najważniejszym momentem wyprawy była rozmowa z artystką. Wejście do pracowni mnie onieśmieliło. Starsza kobieta o bardzo spracowanych, ale pięknych dłoniach walczyła z jakimś tworzywem, z którego wyzierały już nogi, patrzyłam urzeczona tym zmaganiem. Wdychałam zupełnie obce mi zapachy. Wreszcie zdobyłam się na komentarz: „Trudno jest ubrać myśl w kształt, trudniej niż w słowo”. Ciepłe spojrzenie spotkało się z moim i po chwili usłyszałam: „Nie, chyba w słowo trudniej”, a potem już rozmowa potoczyła się swobodnie, przyjacielsko. Miałam wrażenie, że stoi przede mną ktoś bliski, ktoś, kto wiele rozumie, zna smak walki o myśl. Po kwadransie ponownie weszłam do pracowni, tym razem towarzyszyła mi Jaga. Chciałam, żeby zyskała świadomość, żeby poczuła, czym jest akt tworzenia. Bez definicji, regułek, blichtru wystaw, fleszy. 

To był piękny czas. Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku. 

19 maja 2024r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz