wtorek, 15 listopada 2016

Słodko - gorzki powiew życia. Proporcje zgodnie z pisownią zrównoważone, a to z kolei oznacza, że balansuję (paradoks). Oj, trudno jest utrzymać się na linie, naprawdę trudno.
Piątek - wiadomość o śmierci. Smutek bez cienia hipokryzji. Zrozumienie, wiem, co to ucieczka od życia. Wiem. Nie chcę doświadczać, ale wiem. "Samotność to taka straszna trwoga". Wojtku, znalazłeś spokój?
Sobota - "Kieł", maleńka scena teatru, przed nami Kuba z Claudią ... Radość ze wspólnego przeżywania i onieśmielenie. Trudno jest przełamywać tabu o cielesności, siedząc za synem, który lada chwila będzie mężczyzną.  Duszno od emocji. Nie tylko tych zamierzonych, płynących ze sceny.
Niedziela - rodzice! Czworo ludzi, dzięki którym (mniej lub bardziej bezpośrednio) zbudowaliśmy szczęście. Bardzo ważne rozmowy o niczym. Najistotniejsze. Cała reszta to dodatek. Marna ze mnie pani domu, ale mimo to podałam niezbędny składnik - zainteresowanie. Niewymuszone, nieudawane...
Wtorek - bieg po uwolnienie od szarości. Cudowny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz