sobota, 24 września 2016

      Mieszanka słów i dźwięków wykradła mi łzę...Wszystko wokół rozmyło się, odpłynęło. Ja i scena. Nieważne miasteczko, nieważne gmaszysko, nieważni przypadkowi ludzie. Wewnętrzny szloch, spazmatyczny, paradoksalnie bezdźwięczny. O dziwo, zupełnie mi to nie ciążyło. Wręcz przeciwnie. Potrzebowałam takiego bolesnego oczyszczenia. 
      A później? Podróż, kolacja, wino na kanapie - wszystko w towarzystwie kogoś, kto czuje podobnie, widzi podobnie i kto jest zupełnie inny niż ja! Przedziwna sprzeczność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz