Trzeba o tym napisać, by później, po zdrapaniu delikatnej patyny, poczuć chwile darowanego szczęścia. Tak wiele dobrych uczuć, szczerej radości, współbycia, ale jako odrębne byty, mimo wszystko. 5 dni w oderwaniu, odklejeniu, „ nicniemusieniu”. 79km spaceru po Barcelonie, zachwytu nad urodą świata, zadziwienia różnorodnością potrzeb, przełamywania barier językowych. Tak długo wyczekiwane chwile! Intensywność odkrywania miasta wcale nas nie zmęczyła. Nie pojawiło się zniechęcenie - wręcz przeciwnie - pojawił się wzmożony głód doznań. Balansowaliśmy między kiczem pod turystę a sztuką, między potrzebą odpoczynku a lgnięciem do ludzi, a wszystko to ramię w ramię, w poczuciu bliskości. Upchnęliśmy w te doby w Katalonii tak wiele, jak tylko się dało.
Po powrocie do domu kolejne wzruszenie - nareszcie jesteśmy wszyscy razem. Dzieciaki zjechały do domu, to prawdziwe święto! Rozmowy, śmiech, przepyszna kolacja - odwrócenie ról. Mamy bardzo dużo szczęścia😍



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz