Rowery przygotowane do startu. Miarowy chrzęst zużytych nieco kół. Dzień Ojca w terenie. Brak chłopców, ale też zrozumienie dla odrębności ich bytów. Widok Jacka pomagającego Jagodzie zwalczyć słabości. Dłoń na plecach córki jako most do pewności siebie. Wilgoć pod powieką. Smakowanie potraw w zabitej dechami wiosce przed dworkiem, który uwiódł mnie sielskością. Migawka wyobrażeń. Co by było, gdybym to ja w nim mieszkała? O czym bym marzyła? Jak podchodziła do życia?
A potem smakowanie malin, odkrywanie podobieństwa odruchów między tatą i córką i znowu ten szczególny rodzaj wzruszenia, o którym nie da się opowiedzieć. Najpiękniejsze chwile.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz