Przeglądanie się. Nieustanne. Pasuję? Nie pasuję? Chłam odruchów. Takie to słodkie. Kurwa. Dojrzałam do bluzgów. Nie dojrzałam, ciągle czai się myśl, że może nie wypada. Schematy, gęby, wszystko w ramkach. Wdychanie powietrza na szczycie… Gdzie? Jakim szczycie? Ciągle podążam cudzymi śladami, wydeptuję dawno przetarte ścieżki, a przecież w ciszy odnajduję ten fałsz. Odkrywam, że to nie ja. Marzę o wolności, życzliwości, uśmiechu. Bez jadu. Bez potrzeby udowadniania, że ktoś tam jest górą. Jaką górą? Górą czego? Moje dzieci, Jacek… Nasze… Małe radości. Wielkie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz